Strach jest wytworem wyobraźni. To kara, cena jaką płacimy za wyobraźnię.
Ściany były pokryte czerwoną lepką mazią. Można było pomyśleć, że to krew, jednak przepuszczam, że każde z nas odrzucało od siebie tę myśl. Wszyscy udaliśmy się do wąskiego korytarzyka, skąd widać było światło. Wtedy właśnie pomyśleliśmy, że to Antiga robi nam głupi żart, a tam jest wyjście. Ale nie..To byłoby zbyt piękne. Na końcu korytarza ukazały nam się trzy wejście prowadzące do labiryntu. Stanęliśmy wszyscy jak wryci, a przed nami pojawił się Zan.
- Postanowiłem ułatwić wam zadanie. Macie 10 mint na wydostanie się z labiryntu. Jeżeli ktoś z niego nie wyjdzie zostanie tam na wieki
Uśmiechnął się wskazał na niebo gdzie wyświetlony był wielki zegar, mający odmierzyć 10 minut.
- Gotowi? Start!
Krzyknął, a każdy z nas wbiegł do innego korytarza. Wszyscy się rozdzieliliśmy. Tylko Andrzej nie opuszczał mnie na krok. Właściwie to on biegnął przodem, a ja z trudem za nim nadążałam. Długo błądziliśmy szukając wyjścia. Spojrzałam w niebo i zamarłam.. Zostały 3 minuty. Andrzej również się gorączkował. Uderzał pięściami w kamienne ściany i przeklinał pod nosem. A może się modlił?
- Andrzej..- powiedziałam łamiącym głosem, kiedy on po raz kolejny wyrzywał się na ścianie.
- Tak...ja wiem co chcesz powiedzieć..
- Andrzej, skała!- krzyknęłam i popchnęłam go lekko, bo ta kula leciała wprost na niego.
- Lena, ej mała nic ci nie jest?- szybko do mnie pobiegł i mocno przytulił.
- Nie, nie wiem..- wydukałam wtulając się w niego. Nie rozmawialiśmy więcej. Andrzej złapał mnie za dłoń i ruszył przed siebie. Dopiero później zobaczyłam, że zbliżamy się do wyjścia. W biegu spojrzałam jeszcze na zegar. Właśnie rozpoczynała się ostatnia minuta. Patrzyłam teraz przed siebie zauważając krzyczących w naszą stronę siatkarzy, którzy byli już przy wyjściu. Uśmiechnęłam sie pod nosem, ale nagle moją uwagę przykuł pewien mężczyzna. Rozpoznałam, że to Kurek. Zatrzymałam sie gwałtownie i patrzyłam na niego.
- Bartek! Bartek! Chodź!
Krzyczałam wymachując rękami i starając się go zachęcić do podejścia do mnie. On jednak pozostał bez ruchu. Patrzył na mnie pustym wzrokiem, a dopiero po chwili dostrzegłam, że z jego boku leci krew.
- Bartek!- krzyknęłam ze łzami w oczach i już miałam do niego ruszać, kiedy Andrzej mocno złapał mnie za ramiona.
- Co ty robisz?- zapytał patrząc prosto w oczy.
- Tam..tam jest Bartek, Andrzej szybko...pomóż mi- wyjąkałam patrząc na Kurka, który upadł na ziemie.
- Tam nikogo nie ma..- Wrona próbował mi wszystko na spokojnie wytłumaczyć, ale ja mu na to nie pozwoliłam. Zaczęłam się szarpać i płakać.
- Tam nikogo nie ma do cholery!- krzyknął wreszcie i przerzucając mnie przez ramię. W ostatnich sekundach przebiegł przez piekielną bramę. Podeszłam do szklanych drzwi, które uniemożliwiały nam ponowne wejście do labiryntu. Dotknęłam dłonią szybę, a po moim policzku spłynęła łza.
- Lena.. - usłyszałam za sobą szept Andrzeja.Gwałtownie odwróciłam w jego stronę i zaczęłam bić pięściami o jego klatkę piersiową.
- Nienawidzę cię! Zostawiłeś go tam! Jak mogłeś?!
- Lena uspokój się!- powiedział łapiąc mnie za nadgarstki i zmuszając aby patrzyła w jego oczy.
- Bartek..-powiedziałam pusto patrząc gdzieś przed siebie.
- Tam nikogo nie było.- powiedział spokojnie, ale i bardzo dobitnie.
- Co z nią?- zapytał Kubiak podchodząc do nas. Andrzej opowiedział mu całą historię, a ja stałam nie ruchomo wpatrując się przed siebie. Nawet ich nie słuchałam. Ich głosy odbijały się w mojej głowie, ale nie niosły za sobą żadnego przesłania. Dopiero kiedy usłyszałam głos Mateusza Miki ożywiłam się. Również mówił coś o Kurku.
- Też go widziałem.. Znaczy nie widziałem... Widziałem choreograf..
- Co?! Czyli to nie był Bartek?- krzyknęłam rozzłoszczona.
- Nie. To pewnie ten Zan czy jak mu tam.. Chciał się szybciej nas pozbyć..- powiedział spokojnie Zatorski, a ja pokręciłam z niedomierzeniem głową. Spojrzałam na Andrzeja. Był smuty. Już do niego podchodziłam, żeby go przeprosić, gdy nagle usłyszeliśmy krzyk Kubiaka.
- Wszyscy są?- zapytał. Milczenie. Upewnianie się czy wszyscy zdarzyli. Zaczął się jarmark. Każdy krzyczał jakieś nazwiska. Ktoś się przepychał szukając kolegi. Zwykle kończyło się głośnym wypuszczeniem powietrza z płuc i uśmiechu, ale jednak...
Do Kubiaka podszedł Buszek ze smutną miną.
- Co jest?- zapytał przestraszony kapitan. Rafał spuścił głowę i pokręcił nią bezradnie.. Zrozumieliśmy, że komus nie udało się wyjść..
_______________________________________________________________________________
Chciałam wam wszystkim bardzo podziękować za każdy komentarz! Ogromnie mnie motywujecie ♥
Kolejny rozdział być może pojawi się jeszcze dziś :)
Pozdrawiam ;*
Nie, nie, nie! Dlaczego?! Nie wiem czemu ale mam takie przeczucie, że Karolowi nie udało się wyjść..
OdpowiedzUsuńKurek choreograf? To musiał być koszmar dla Leny i Miki. Ciekawe co dalej z nimi będzie i co jeszcze wymyśli ten okropny kosmita.
Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa i napiszesz dzisiaj jeszcze jednego :)
Choreograf? Może chodziło ci o hologram? :D nevermind,boje sie myśleć kto nie zdążył:O czekam na kolejny!❤
OdpowiedzUsuńHahaha tak, o to chodziło :D Własnie tego pewna nie byłam :D Dziękuje ♥
UsuńPrzyznaj się, kogo zabiłaś?
OdpowiedzUsuńZan jest przerażając. Jego gra przypomina mi trochę zadania z jakiegoś przerażającego filmu sensacyjnego. Mam nadzieje, ze tak jak w filmie i tutaj wszystko w końcu skończy się happy endem.
Nadal ciekawi mnie dlaczego siatkarze i Lena musza brać udział w tej rąbnietej grze.
Czekam na nexta i weny życzę.
Pozdrawiam
Violin
Jak uśmiercisz Karola to cię znienawidzę! :D
OdpowiedzUsuńPopieram zdanie Zuzi:) Poza tym rozdział świetny, bardzo działa na moją wyobraźnię!
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko drugą część, bo chce wiedzieć co będzie dalej.
Super rozdział. Z niecierpliwością czekam na kolejny. A w wolnym czasie zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://siatkowkadozyciapotrzebna.blogspot.com/?m=1
Super bardzo polubilam twoje opowiadanie 😘😵Weny życzę 👍💕
OdpowiedzUsuń