środa, 13 kwietnia 2016

#9

Maybe have a heart?

Strażnicy Zana zaprowadzili nas do jakiegoś wiezienia. Nikt nie krył swoich łez. Wszyscy byliśmy oszołomieni tym co się stało. Usiedliśmy pod ścianą i wszyscy wpatrywaliśmy się w ścianę naprzeciw. Nikt nie miał siły walczyć. Wtedy przed nami pojawił się jakiś stary, zgarbiony mężczyzna.
- Siatkarze..- powiedział zachrypniętym głosem, a my wszyscy na niego spojrzeliśmy. Wydawał mi się kimś znajomym. Miał uśmiech podobny do Ignaczaka, ale przecież to nie mógł być on.. - Naprawdę chcecie się poddać?
- Dalsza walka nie ma sensu.. Wszystkich nas wytłucze- mruknął Buszek rzucając przed siebie jakiś kamień.
- Nie wierze.. Michał, walczaku ty! Ty się poddajesz? Przeciez ja cię doskonale znam! Ty się nigdy nie poddajesz..
Krzyknął starszy mężczyzna. Misiek spuścił głowę i otarł łzę, która spływała mu po policzku. Nic jednak nie odpowiedział.
- No koledzy co z wami? Przypomnijcie sobie tamten mecz z Rosją.. Nie blokowaliśmy tak dobrze jak Rosjanie, nie mieliśmy tak silnego ataku jak Włosi... Ale mieliśmy serca- twarze zawodników zmieniły nagle wyraz.
- No panowie! Serca to my mamy!- krzyknął Kubiak, a pozostali pokiwali głowami.
- Walczymy!- krzyknęli wszyscy zbierając się w kółeczku. Kiedy się odwrócili mężczyzny już nie było..
- A...a właściwie to kto to był?- zapytał Andrzej patrząc na Kubiaka. Ten tylko uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami.
- Ktoś kogo bardzo dobrze znacie..
Nie było już czasu na rozmowy. Wszyscy zaczęliśmy się zastanawiać jak się stąd wydostać.
- Po pierwsze musimy pozbyć się tych nadajników, co są wszyte w nasze stroje.
- Pytanie tylko gdzie one są. To jest kosmos! Przecież takie coś jak Zan mogło to zrobić niczym ziarenko pisaku. Nigdy tego nie znajdziemy..- kiedy Zati powiedział ostatnie zdanie jego koledzy spojrzeli na niego morderczym wzrokiem.
- A ty co się tak drapiesz?- Kubiak zmarszczył brwi patrząc na Łomacza, który drapał się po szyi.
- A jak mam się nie drapać jak ta metka mnie swędzi.
- Od kiedy metka może swędzieć?- Buszek zmarszczył czoło patrząc na swojego kolegę z boiska.
- Nie mamy czas na takie głupoty. Dawaj to- Michał urwał metkę i rzucił ją na ziemie. Zaraz potem podniósł ją Andrzej i uważnie jej się przygadał.
- Nie wydaje wam się, że to coś świeci?- po jego pytaniu wszyscy zebraliśmy się wokół niego. Rzeczywiście, metka mrugała czerwonym światełkiem.
- To jest ten nadajnik!- krzyknął Kubiak.
Chwilę później wszystkie metki leżały już na środku sali.
- Rozwalmy je- mruknął Zati chcąc na nie nadepnąć.
- Zwariowałeś? Od razu nas rozstrzelają- zawołał Buszek popychając przyjaciela na ziemię.
- Mamy mało czasu, musimy wymyślić jak się stąd wydostać- powiedział stanowczo Możdżonek.
- Skąd wiesz, że mamy mało czasu?- zapytał Wrona.
- Na moje oko jest gdzieś godzina 3 w nocy, a Zan powiedział, że daje nam dwa dni. Na pewno nie będzie się z nami cackał i o świcie zabierze nas na kolejne zadanie.
- Ten umie godziny w ciemności rozróżnić. No patrzcie, patrzcie- powiedział drwiącym głosem Łomacz.
- Patrzcie do góry- Marcin pokazał na sufit, który okazał się ze szkła. Niebo powoli stawało się coraz jaśniejsze.
- No, no brawo Marcin- Buszek stanął obok znacznie większego siatkarza i chciał oprzeć łokieć na jego ramieniu. Gdy mu się to jednak nie udało poklepał tylko Możdzonka po plecach.
- Dobra panowie! Skupiamy się! Została godzina. Musimy wymyślić jak uwolnić Philippe, a potem jak sie stąd wydostać..- powiedział Kubiak chodząc wokół sali.
- Ja mam chyba pomysł, ale nie mogę obiecać, że nikt nie zginie..- powiedział Marcin, a wszystkie głowy zwróciły się w jego kierunku.


_______________________________________________________________________________
Mamy już 9 rozdział! Chciałam wszystkim podziękować za ponad 2000 wyświetleń! Nie spodziewałam się takiej liczby! Jesteście wspaniali :*
Jeżeli chodzi o następny rozdział to pojawi się on dopiero we środę, z racji tego, że od poniedziałku czekają mnie egzaminy :/ Chyba, że w ramach przerwy w nauce napiszę coś w sobotę, ale niczego nie obiecuję. Mam nadzieję, że jakoś wytrzymacie :) Trzymajcie za mnie w kciuki :* Pozdrawiam!

sobota, 9 kwietnia 2016

#8.

Wtem ujrzał, że wieczność zlewa się z krwią.

Minęła chwila. Może kilka sekund. Może minuta. Ja wciąż stałam wtulona w Kubiaka.
- Co robimy?- zapytał Buszek. 
- Chyba musimy znaleźć inną drogę i to szybko- powiedział Kubiak, a ja odsunęłam się od niego. Stałam teraz o krok od ciemności. Mój oddech był przyśpieszony. Zupełnie zapomniałam o tym, co jeszcze niedawno mówiłam Andrzejowi. Że trzeba walczyć. Trzeba się bić. Ale czy to faktycznie ma jakiś sens? Zan zrobi z nami co będzie chciał. Wytłucze nas jak mrówki.. 
- Ej co z wami?- usłyszałam głos Andrzeja. Świetnie, halucynacje.. Tylko tego mi było trzeba. 
- Andrzej? To ty żyjesz?- Kubiak nachylił się lekko nad przepaścią. Czy on właśnie rozmawia z Andrzejem? 
- Żyję. Chodźcie tu jest jakiś korytarz. 
- Ale że serio, serio? Dlaczego krzyczałeś? Co tam jest?- dopytywał się Zatorski. 
- Nie, na niby Zati. Chodźcie tu szybko, tylko uważajcie bo tam jest przepaść, ale nie bójcie się. Wylądujecie w jakimś jeziorze, a może w morzu? Nie wiem, w każdym razie czymś mokrym.
- Dobra! Odsuń się, Lece do ciebie- krzyknęłam i wbiegłam do przepaści. Wylądowałam w ramionach Andrzeja.
- No cześć mała- uśmiechał się.
- Cześć, cześć- zaśmiałam się i rozejrzałam wokół. Nadal było ciemno i prawie nic nie mogłam dostrzec.
Kiedy wszyscy byli już wśród nas ruszyliśmy korytarzem. Szliśmy chwilę, aż doszliśmy do jakiejś sportowej hali. Przed nami pojawił się Zan z szyderczym uśmiechem.
- Witam. Po zadaniach fizycznych, pora na zadania psychiczne.- uśmiechnął się fałszywie, wskazując na zasłonę, która była za nim. Chwilę później kurtyna opadła, a naszym oczom ukazali się obydwaj trenerzy. Obydwaj byli cali zakrwawieni, ale Stephane w przeciwieństwie do Philippe był nieprzytomny. Jego głowa bezwładnie opadała w dół.
- Stephane!- krzyknęłam i chciałam ruszyć mi na ratunek, ale jakieś dwa stwory złapały mnie za ramiona.- Puszczaj mnie glucie!
Warknęłam wyrywając się. Zan uśmiechnął się podle i podszedł do drugiego trenera i uderzył go z pieści w twarz. Philippe przewrócił się razem z krzesłem do którego był przywiązany i jęknął z bólu.
- Zostaw go!- krzyknął Kubiak podchodząc do Zana.
- Tak mi przykro panie Kubiak, ale jeden z nich musi umrzeć- powiedział mu to prosto w twarz, a gdy Kubiak zaczął się stawiać do hali wpadli kolejni strażnicy i podobnie jak mnie trzymali go za ramiona.
- Po co się tak denerwujesz? Jestem tak wspaniałomyślny, że pozwalam wam wybrać, którego z nich ocalimy. Więc?
Nie docierały do nas jego słowa. Czy on naprawdę nie znał litości? Serce pękało mi z bólu, a łzy lały się po policzkach.
- Czyli ja mam podając wybór?Dobrze- podrapał się po głowie, a potem podszedł do Antigi.- Bez głównego trenera nie dacie sobie rady..
To mówiąc posłał nam fałszywy uśmiech, a potem podniósł głowę naszego trenera. Odsunął się od niego kilka kroków i wyjął pistolet. Wycelował w jego serce i oddał strzał. Na ścianie została tylko plama krwi... 

czwartek, 7 kwietnia 2016

#7.

Usłysz mój krzyk, gdy patrzę milcząc.

Spojrzałam na Andrzeja, a potem na resztę chłopaków. Wszyscy mieli poważne miny, więc to nie mogły być żarty. Mimo ogromnego ukłucia w sercu, postawiłam, że się nie rozpłaczę. Wiedziałam, że muszę walczyć. O trenerów i o resztę siatkarzy. Musiałam być twarda. Podeszłam do Andrzeja i przykucnęłam przed nim. Spojrzałam w jego zaszklone oczy i zmarszczyłam brwi.
-Świetnie- burknęłam ze złością, a Wrona podniósł głowę i zmrużył oczy.
- O co ci chodzi?
- O co mi chodzi? Wrona patrz co ze sobą robisz!
- Przeżywam śmierć przyjaciela, czy to takie dziwne? Nie będę teraz chyba skakać z radości- powiedział ironicznie krzywiąc się.
- Myślisz, że ja tego nie przeżywam, że oni tego nie przeżywają- wskazałam dłonią na pozostałych siatkarzy, którzy patrzyli na mnie jak na nienormalną. - Nas też to boli! Ale nie możemy się poddać. Karol nigdy by się nie poddał! Andrzej ogarnij się błagam! Jesteś nam potrzebny!
- Karol nie ma. Nie ma po co walczyć i tak nie uciekniemy.- mruknął odwracając głowę w bok.
- Dobra! Zostań tu sobie. I nie przejmuj się. Powiem trenerom i kibicom, że mała Wroncia postanowiła się poddać i oddała swoje życie za nic! Szkoda tylko, że Karol się na tobie zawiódł!- krzyknęłam i odwracając się na pięcie ruszyłam w kierunku korytarza, który właśnie się przed nami otworzył. Domyślałam się, że prowadzi do następnego zadania. Za mą podąrzyli pozostali siatkarze. Miałam nadzieję, że Wrona ostatecznie też z nami pójdzie. Kochałam go, nie chciałam go tracić.
Chwilę później kroku dorównał mi Kubiak.
- Nie wiedziałem, że jesteś taka twarda.- powiedział.
- Uwierz, w środku cała sie trzęsę. Andrzej do nas dołączył?
- Nie wiem, ale zaraz się dowiem- Kubiak już miał ruszać do tyłu, kiedy złapałam go za ramię i pokręciłam głową.
- Nie.
On wzruszył ramionami i szedł dalej równo ze mną. Nie szliśmy długo, bo już po chwili przed nami ukazała się ciemność. Zatrzymaliśmy się przed nią i spojrzałam na Kubiaka.
- Wchodzimy?- zapytał Buszek.
- Obawiam się, że nie mam innego wyjścia.- westchnął ciężko Michał.
- To...kto pierwszy?- szepnął Zati. Milczenie. Wszyscy zrobili krok do tyłu.
- Widać, że tylko ja tu mam jaja.- wysunęłam się do przodu ,kiedy poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
- Ja pójdę- ucieszyłam się gdy go zobaczyłam, ale nie chciałam, żeby szedł sam.
- Pójdziemy razem- szepnęłam.
- Nie, Lenka.- pokręcił przecząco głową i musnął delikatnie mój policzek. Potem zrobił kilka kroków w stronę ciemności, a chwilę później już straciliśmy go z oczu. Wzięłam głęboki oddech i trzymałam mocno w kciuki, żeby nic mu się nie stało. Jednak gdy usłyszeliśmy jego krzyk, moje serce o mało nie wyskoczyło z piersi.
- Andrzej!- krzyknęłam rozpaczliwie, ale odpowiedziała mi cisza. Ze łzami w oczach chciałam wbiec to nieznanej mi ciemności, ale w ostatniej chwili powstrzymał mnie Kubiak. Spojrzałam na niego, kręcąc bezradnie głową, a potem wtuliłam sie w jego klatkę piersiową. Zapadła cisza.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

#6

Cały mój świat potrzebuje psychologa

[Lena]
Obudziłam się w jakiś małej ciemnej sali. Nawet nie pamiętam w jaki sposób się w niej znalazłam. Usiadłam na podłodze i zaczęłam się rozglądać. Przypominała mi gabinet dentysty. Tylko fotela i tej starej i wrednej baby brakowało. W sali nie było też ani drzwi, a oka były zamalowane czarną farbą. Jedynie światło jakie tutaj wpadało to przez małą szparę między framugą okna, a parapetem. Było jednak wystarczająco mocne, aby mogła dostrzec, że w kącie pokoju jest jakaś skrzynka. Podeszłam do niej, z nadzieją, że znajdę tam jakąś broń lub cokolwiek co przyda mi się do ucieczki. Otworzyłam wieczko skrzyni i ku mojemu zdziwieniu były tam jakieś czarne worki. Rozsunęłam jeden z nich i zamarłam. Dłoń. Włosy. Twarz.. Nie..To nie dzieje się naprawdę. Zaczęłam szarpać bezwładne ciało Kurka.
- Bartek no!- krzyknęłam rozpaczliwie, a siatkarz otworzył oczy. - Żyjesz!
- Ratuj Antigę.. Zan.. Zan ich wszystkich zabije- powiedział ledwo słyszalnym głosem.
- Bartek, ale..
- Słyszałem co on chce z nimi zrobić, on ich zamęczy.. Lena w tobie nadzieja..
- Ale ja nie dam sobie rady sama!- krzyknęłam widząc, że Bartek opada z sił.
- Musisz..dla Polski..- powiedział podnosząc na moment głowę, ale zaraz potem opuścił ją z powrotem w dół,zamykając oczy.
- Bartek! Nie zostawiaj mnie! Nie teraz!- krzyczałam szarpiąc jego ciało. Na nic się to jednak nie zdało. On odszedł..

[Andrzej]
Szliśmy z chłopakami długim korytarzem. Zan przygotował dla nas kolejne zadanie, ale nie miałem już siły. Karol zginął, ale Lena? Nawet nie wiem co z nią. Gdzie ona jest? Czy żyje? Walczę tylko dla niej. Muszę ją odnaleźć.
Weszliśmy właśnie to małego pokoiku. Usłyszeliśmy czyjś szloch. Rozejrzałam się i zobaczyłem pochylone ciało dziewczyny nad jakaś skrzynią. Szybko do niej podbiegłem.
- Lena!- krzyknąłem chcąc ją przytulić, ale kiedy zobaczyłem leżącego Kurka chciało mi się wyć. Czy to coś z niczym się nie liczyło? Jak można tak robić? Oni mieli być bezpieczni..
- Co się dzie..- za moimi plecami pojawił się Buszek. Spojrzał na Bartka ze smutkiem.
- Nie wierze..- szepnąłem łapiąc się za głowę i patrząc w górę.
Kubiak, który jako jedyny ukrywał swoje emocje, odciągnął Lenę na drugi koniec pokoju.
- Idź do niej, posiedź z nią, przytul. Coś.. Cokolwiek- powiedział zwracając się do mnie. Podszedłem więc do niej powolnym krokiem i usiadłem obok. Kompletnie nie przejmowała się moją obecnością. Nadal siedziała podbierając brodę na kolanach i patrzyła przed siebie.
- Lena...- zacząłem kładąc dłoń na jej ramieniu. Spojrzała na mnie, jakbym wyrwał ją z transu. Zastanawiałem się czy powiedzieć jej o Karolu. W końcu przyjaźnili się, momentami nawet wydawało mi się, że łączy ich coś więcej. Nie powiem, doprowadzało mnie to do szaleństwa. Od dawna ją kochałem, ale czy ma to teraz jakieś większe znaczenie?
Lena nagle poderwała się na równe nogi. Patrzyła na mnie przestraszona, a potem na podeszła do Kubiaka.
- Ej panowie! Zbiórka!- zawołał kapitan, a wszyscy od razu zgromadziliśmy się wokół Leny i Michała.
- Nim Bartek....- zaczęła łamiącym się głosem. Michał położył dłoń na jej ramieniu chcąc dodać jej otuchy. - Powiedział mi, że Zan chce nas wszystkich zabić. Przed nami kolejne zadania i jedno jest pewne. Są 100 razy gorsze od tych które wykonaliśmy. Mówił, że chcą was zamęczyć.. Musimy szybko się stąd wydostać i uwolnić trenerów.
Powiedziała stanowczo. Widziałem, że z jej oczu znika smutek, a pojawia się wściekłość.
- Ale jak?- zapytałem zrezygnowany. Nie chciałem już walczyć i w sumie było mi wszystko jedno.- I tak zginiemy..
- Co ty do cholery pieprzysz?! Wrona obudź się! Czy ciebie do końca powaliło?! Musimy działać! Bartek się dla nas poświęcił, a ty co? Serio chcesz umrzeć? To proszę bardzo! Możesz tu zostać!- zdziwiły mnie jej słowa. Na ogół oaza spokoju, nigdy nie używała wulgaryzmów. Zawsze opanowana i uśmiechnięta.
- Ona nie wie..- zaczął Mika, a dziewczyna odwróciła się w jego stronę.
- O czym?- zapytała badając twarz każdego z nas.
- O niczym..- zaczął szybko Kubiak podchodząc do niej i obejmując ją ramieniem.
- Mówcie do jasnej cholery!- odsunęła się od niego gwałtownie i spojrzała na nas wyczekująco.
- Karol nie żyje..- burknąłem pod nosem i nie patrząc na nią udałem się na koniec sali. Usiadłem pod ścianą i po raz kolejny walczyłem ze łzami.

niedziela, 3 kwietnia 2016

#5

"Nie chcieliśmy takiego zakończenia. Chcieliśmy żyć"

- Lena! Lena!- Andrzej zaczął walić pięściami w metalowe drzwi. - Gdzie ona jest?! Lena!
- Wrona jasna cholera! Uspokój się!- krzyknął Kubiak łapiąc przyjaciela za ramiona i potrząsając nim.
- Gdzie ona jest?!- to pytanie było prawie niesłyszalne, ale to był krzyk jego duszy. W środku się w nim gotowało. Miał ochote wrzeszczeć, a zaraz potem rozpłakać się i wtulić w ramiona dziewczyny, która do niedawna była tylko jego przyjaciółką.
- Chłopaki...- wszyscy usłyszeli drżący głos Nowakowskiego. Spojrzeli na jego bladą twarz i wyczekiwali odpowiedzi. - Taaa..Tamm.. Tam ktoś leży..
Pokazał na ciało leżące kilkanaście metrów od nich.
- Ja pierdole! Lena!- krzyknął ze łzami w oczach Andrzej i biegiem ruszył w stronę przysypanego ciała. Uklęknął przy nim i zaczął odkopywać nieprzytomną osobę. Wiedział już, że to nie Lena. Odwrócił mężczyznę na plecy i zamarł. Znajome blond włosy, znajome rysy twarzy i szeroko otwarte brązowe oczy. Nie potrafił wstrzymać krzyku. Krzyknął tak głośno, że ze ścian oderwało się odrobinę tynku. Ułożył głowę przyjaciela na swoim ramieniu i patrząc w górę zaczął przeklinać Boga. Jak on mógł mu to zrobić?
Zaraz potem za jego plecami pojawili się inni siatkarze. Patrzyli na Andrzeja i sine ciało ich przyjaciela. Każdemu z nich z oczu ciekły łzy. Wszyscy byli wstrząśnięci. Najszybciej jednak opanował się Kubiak.
- Musimy iść..-powiedział spokojnie kładąc dłoń na ramieniu Andrzeja.
- Nie zostawię go tu. On..on tylko śpi. Musi się wyspać. Nigdy się nie wysypiał. Michał on tylko śpi. Musimy poczekać..- mówił rozpaczliwie bujając się z zimnym ciałem. Kubiak wiedział, że nie wygra. Razem z Nowakowskim podnieśli Andrzeja.- Zostawcie mnie!
- Andrzej, musimy iść. Lena na nas czeka- Michał powiedział spokojnie, siłą odciągając przyjaciela od trupa. Wszyscy wpakowali sie do windy, która miała ich zawieść do następnego zadania. Każdy z nich próbował zrozumieć co sie stało. Wszyscy stali smutni, ze spuszczonymi głowami. Tylko Andrzej siedział w koncie i kiwał się na boki w takt jakieś muzyki, która była w jego głowie. Nie było z nim żadnego kontaktu.
Winda zatrzymała się. Nowakowski i Kubiak po raz kolejny chwycili Andrzeja za ramiona i wyprowadzili na zewnątrz. Stali nad przepaścią. Przed nimi były głazy, które były od siebie oddalone o kilkanaście metrów. Wiedzieli już, że będą musieli skakać.
- No Wrona, kto jak kto, ale ty powinieneś sobie z tym poradzić. Nazwisko do czegoś zobowiązuje.- powiedział Buszek, który chciał zmotywować kolegę do dalszej walki. Bezskutecznie. Andrzej milczał i wpatrywał się w przełęcz. Tego widoku nie mógł znieś kapitan zespołu, który stanął przed Kraczącym i mocno chwycił za ramiona.
- Słuchaj no koleś! Jesteś siatkarzem, jesteś mistrzem świata, idolem gimnazjalistek, które piszczą i mdleją na twój widok! Wszyscy nazywają cię bohaterem, ale czy ja wiem czy z ciebie taki bohater? Jesteś tchórzem Wrona. Pieprzonym tchórzem i egoistą!- Michał zdzierał sobie gardło, ale Wrona pozostał bez żadnej reakcji. Nawet nie wykonał najmniejszego gestu. - Wrona obudź się!
Kubiak szarpnął nim dość mocno, a gdy to nie pomogło, sprzedał koledze siarczystego policzka. Wrona ocknął się trochę i spojrzał na Michała.
- Lena... Ona musi żyć. On nie może zabrać mi dwóch osób, których kocham!- krzyknął.
- Lena czeka po drugiej stronie- powiedział Kubiak.
- Chodźmy do niej.
Pierwszy z siatkarzy, który zgłosił sie do szalonego przeskakiwania z kamienia na kamień był Andrzej. Wziął ogromny rozpęd i skoczył na pierwszy głaz. Ale chwila... Co jest grane? Skała na której stał Wrona zaczęła się pochylać. Raz w jedną, raz w drugą stronę. Wszyscy zamarli.
- Spróbuj utrzymać równowagę!-krzyknął Buszek. Andrzej stanął na środku głazu i rozchylił ręce na boki. Skała się wyrównała. Wszystkim ulżyło.
Po kilkunastu chwilach grozy Andrzej był już po drugiej stronie, a niedługo potem zjawili się koło niego pozostali siatkarze.
- Chyba najłatwiejsze zadanie..- odetchnął Piotrek siadając na ziemi.
- A gdzie Andrzej?- zapytał Michał rozglądając się nerwowo za przyjacielem. Dostrzegł go pod ścianą. Stał do nie twarzą i zaciskniętymi oczami. Jego czoło przylegało do zimnego betonu, z którego była wykonana. Michał podszedł do niego i oparł sie plecami o ścianę.
- Wszystkich nas to boli..- zaczął patrząc w górę.
- Straciłem ich..- powiedział bezradnie Andrzej trzęsąc się ze smutku i żalu, które napływały na niego falami.
- Lena jeszcze żyje..
- To gdzie ona teraz jest?
- Nie wiem.. Może z resztą..
- Karol..- powiedział pusto osuwając się na ziemie i chowając twarz w dłoniach. Nie miał siły już walczyć. Chciał zaznać spokoju..

sobota, 2 kwietnia 2016

#4

We li­ve, as we dream – alo­ne.

- Kto?- zapytał ze łzami w oczach Zati. Rafał nie odpowiedział. Rafał nie odpowiedział. Nie mogłam wytrzymać tej presji. Wtuliłam się w Andrzeja. Jego serce waliło jak oszalałe. Również mnie przytulił, ale po chwili "oderwał" się ode mnie i stanął naprzeciw Rafała.
- Czy to.. Ka..Kaa..Karol.?- wyjąkał a jego oczy momentalnie napełniły się łzami.
- No stary serio? Stoje koło ciebie przecież- Karol poklepał Andrzeja po ramieniu, a temu wyraźnie ulżyło. Ja jednak nadal patrzyłam przerażona na Rafała. Ktoś z nas tam został.. Ktoś z nas zginie.
- Bieniu..- powiedział prawie niesłyszalnym głosem i schował twarz w dłoniach. Czułam, że coś we mnie pęka. Oparłam się o ścianę i zjechałam na dół. Przecież to było niemożliwe.. zwykły dzień zamienił się w piekło. A to był dopiero początek..
Przed nami po raz kolejny pojawił się Zan.
- Co wy macie takie smutne minki? Czyżby ktoś nie zdążył- z cienkiej linii, która służyła mu jako usta zrobił dzióbek, a potem uśmiechnął się podle.
- Czego od nas chcesz?!- Kubiak stanął przed nim i patrzył w jego ohydne oczy.
- Spokojnie koleżko.. Ja tylko wykonuje swoją misję, którą otrzymałem od pewnego państwa- uśmiechnął się i zaczął przechadzać się wzdłuż korytarza w którym się znajdowaliśmy.
- Możesz trochę jaśniej?- zniecierpliwił się Karol.
- No czego wy nie rozumiecie? Mam was po prostu zniszczyć, wykończyć. Nie pozwolić dalej grać. Mogę jedynie zostawić 6 z was.- furknął, a kolor jego skóry zaczął zmieniać się ze zgniłozielonego na czerwony.
- Karol, nie prowokujcie go- szepnął Drzyzga.
- Koniec gadania! Przed wami kolejne zadanie! I tak dużo was przeżyło, muszę zabrać kilkoro z was- uśmiechnął się podle i przechadzając się wśród nas każdemu uważnie się przyglądał.
- Masz nas w tej chwili wypuścić! Nie będziemy wykonywać żadnych twoich zadań.- powiedział stanowczo Kubiak, a reszta pokiwała zgonie głowami.
- Oj Kubiak, Kubiak. Myślałem, że nie bede musiał tego robić- westchnął i zaklaskał dwa razy w dłonie. Koło niego od razu pojawił się mały robocik niosący coś w stylu małej plazmy. W ekranie pojawił się Antiga
i Blain. Obydwaj byli mocno pobici i żaden z nich nich nic nie mówił. Wszyscy zamarliśmy patrząc na ich twarze.
- Jeżeli nie będziecie wykonywać moich zadań oni zginą. Na waszych oczach. Przez was- powiedział dobitnie akcentując każde słowo. - A teraz stańcie w szeregu. Musze wybrać cześć z was..
- Traktuje nas gorzej niż zwierzęta- mruknął oburzony Drzyzga wciskając się do szeregu.
- O gadatliwy raz- powiedział Zan stajac na przeciw Drzyzgi. Widziałam, że Kubiaka krew zalewa, ale nie powiedział ani słowa. Co mógł zrobić? Byliśmy na terenie wroga. To on tu miał władzę i widać było, że był okrutnym... stworem? Inaczej nazwać go nie mogłam. Pozostało nam mieć jedynie nadzieję, że wybranym nie stanie się nic złego. Zan przechadzał sie wnikliwie patrząc na każdego z nas. Zatrzymał sie przede mną.
- O ty... albo nie. Ty i tak zginiesz przy następnym zadaniu- uśmiechnął się do mnie i dotknął mojego policzka swoim okropnym palcem. Zabrał ze sobą jeszcze Kłosa i Konarskiego i odszedł. Spojrzałam na Andrzeja. Patrzył za odchodzącym przyjacielem zaciskając mocno pieść.
- Jeszcze cię odbijemy- wycedził przez zęby.
Wszyscy staliśmy bez ruchu, gdy usłyszeliśmy jakieś skrzypnięcie. Spojrzeliśmy na posadzkę, na której staliśmy. Zaczynała pękać.
- Teraz to my już wszyscy umrzemy- mruknął Mika.
- Zamknij się- warknął Kubiak. I w tym właśnie momencie wszyscy wpadliśmy w czarną otchłań.
***
Nie wiem ile czasu minęło zanim odzyskałam przytomność. Usiadłam na brudnej posadzce i rozejrzałam się wokół. Nigdzie nie było chłopaków. Nigdzie nie było Andrzeja. Mimo, że kręciło mi się w głowie wstałam i nerwowo zaczęłam chodzić wokół niewielkiej "wysepki". Skała, na której byłam wisiała w powietrzu, na totalnym odludziu. Czy Zan chciał, żebym tu zginęła? Wszystko na to skazywało. Nie wiedziałam co mam robić. Nie było dla mnie żadnego ratunku. Powoli zaczynałam oswajać się z myślą, że nigdy już nie zobaczę Andrzeja, chłopaków..

piątek, 1 kwietnia 2016

#3

Strach jest wytworem wyobraźni. To kara, cena jaką płacimy za wyobraźnię. 




Ściany były pokryte czerwoną lepką mazią. Można było pomyśleć, że to krew, jednak przepuszczam, że każde z nas odrzucało od siebie tę myśl. Wszyscy udaliśmy się do wąskiego korytarzyka, skąd widać było światło. Wtedy właśnie pomyśleliśmy, że to Antiga robi nam głupi żart, a tam jest wyjście. Ale nie..To byłoby zbyt piękne. Na końcu korytarza ukazały nam się trzy wejście prowadzące do labiryntu. Stanęliśmy wszyscy jak wryci, a przed nami pojawił się Zan.
- Postanowiłem ułatwić wam zadanie. Macie 10 mint na wydostanie się z labiryntu. Jeżeli ktoś z niego nie wyjdzie zostanie tam na wieki
Uśmiechnął się wskazał na niebo gdzie wyświetlony był wielki zegar, mający odmierzyć 10 minut.
- Gotowi? Start!
Krzyknął, a każdy z nas wbiegł do innego korytarza. Wszyscy się rozdzieliliśmy. Tylko Andrzej nie opuszczał mnie na krok. Właściwie to on biegnął przodem, a ja z trudem za nim nadążałam.  Długo błądziliśmy szukając wyjścia. Spojrzałam w niebo i zamarłam.. Zostały 3 minuty. Andrzej również się gorączkował. Uderzał pięściami w kamienne ściany i przeklinał pod nosem. A może się modlił?
- Andrzej..- powiedziałam łamiącym głosem, kiedy on po raz kolejny wyrzywał się na ścianie.
- Tak...ja wiem co chcesz powiedzieć..
- Andrzej, skała!- krzyknęłam i popchnęłam go lekko, bo ta kula leciała wprost na niego.
- Lena, ej mała nic ci nie jest?- szybko do mnie pobiegł i mocno przytulił.
- Nie, nie wiem..- wydukałam wtulając się w niego. Nie rozmawialiśmy więcej. Andrzej złapał mnie za dłoń i ruszył przed siebie. Dopiero później zobaczyłam, że zbliżamy się do wyjścia. W biegu spojrzałam jeszcze na zegar. Właśnie rozpoczynała się ostatnia minuta. Patrzyłam teraz przed siebie zauważając krzyczących w naszą stronę siatkarzy, którzy byli już przy wyjściu. Uśmiechnęłam sie pod nosem, ale nagle moją uwagę przykuł pewien mężczyzna. Rozpoznałam, że to Kurek. Zatrzymałam sie gwałtownie i patrzyłam  na niego.
- Bartek! Bartek! Chodź!
 Krzyczałam wymachując rękami i starając się go zachęcić do podejścia do mnie. On jednak pozostał bez ruchu. Patrzył na mnie pustym wzrokiem, a dopiero po chwili dostrzegłam, że z jego boku leci krew.
- Bartek!- krzyknęłam ze łzami w oczach i już miałam do niego ruszać, kiedy Andrzej mocno złapał mnie za ramiona.
- Co ty robisz?- zapytał patrząc prosto w oczy.
- Tam..tam jest Bartek, Andrzej szybko...pomóż mi- wyjąkałam patrząc na Kurka, który upadł na ziemie.
- Tam nikogo nie ma..- Wrona próbował mi wszystko na spokojnie wytłumaczyć, ale ja mu na to nie pozwoliłam. Zaczęłam się szarpać i płakać.
- Tam nikogo nie ma do cholery!- krzyknął wreszcie i przerzucając mnie przez ramię. W ostatnich sekundach przebiegł przez piekielną bramę. Podeszłam do szklanych drzwi, które uniemożliwiały nam ponowne wejście do labiryntu. Dotknęłam dłonią szybę, a po moim policzku spłynęła łza.
- Lena.. - usłyszałam za sobą szept Andrzeja.Gwałtownie odwróciłam w jego stronę i zaczęłam bić pięściami o jego klatkę piersiową.
- Nienawidzę cię! Zostawiłeś go tam! Jak mogłeś?!
- Lena uspokój się!- powiedział łapiąc mnie za nadgarstki i zmuszając aby patrzyła w jego oczy.
- Bartek..-powiedziałam pusto patrząc gdzieś przed siebie.
- Tam nikogo nie było.- powiedział spokojnie, ale i bardzo dobitnie.
- Co z nią?- zapytał Kubiak podchodząc do nas. Andrzej opowiedział mu całą historię, a ja stałam nie ruchomo wpatrując się przed siebie. Nawet ich nie słuchałam. Ich głosy odbijały się w mojej głowie, ale nie niosły za sobą żadnego przesłania. Dopiero kiedy usłyszałam głos Mateusza Miki ożywiłam się. Również mówił coś o Kurku.
- Też go widziałem.. Znaczy nie widziałem... Widziałem choreograf..
- Co?! Czyli to nie był Bartek?- krzyknęłam rozzłoszczona.
- Nie. To pewnie ten Zan czy jak mu tam.. Chciał się szybciej nas pozbyć..- powiedział spokojnie Zatorski, a ja pokręciłam z niedomierzeniem głową. Spojrzałam na Andrzeja. Był smuty. Już do niego podchodziłam, żeby go przeprosić, gdy nagle usłyszeliśmy krzyk Kubiaka.
- Wszyscy są?- zapytał. Milczenie. Upewnianie się czy wszyscy zdarzyli. Zaczął się jarmark. Każdy krzyczał jakieś nazwiska. Ktoś się przepychał szukając kolegi. Zwykle kończyło się głośnym wypuszczeniem powietrza z płuc i uśmiechu, ale jednak...
Do Kubiaka podszedł Buszek ze smutną miną.
- Co jest?- zapytał przestraszony kapitan. Rafał spuścił głowę i pokręcił nią bezradnie.. Zrozumieliśmy, że komus nie udało się wyjść..
_______________________________________________________________________________
Chciałam wam wszystkim bardzo podziękować za każdy komentarz! Ogromnie mnie motywujecie ♥
Kolejny rozdział być może pojawi się jeszcze dziś :)
Pozdrawiam ;*