czwartek, 31 marca 2016

#2.

Dziś znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic bo nie chce patrzeć na świat, którego nie zdołam zmienić



Do pomieszczenia wszedł dziwny stwór w kapturze. Jego postura była lekko przygarbiona, a skóra miała dziwny, zielony odcień. Gdy go zobaczyłam odruchowo złapałam za rękę najbliższego mi siatkarza- w tym przypadku było to Andrzej. Wszyscy zebraliśmy się w jednym miejscu, tylko Kurek pozostał tam gdzie był. Odwrócił się jedynie twarzą do dziwnej postaci. 
- Kim jesteś?
Z szeregu jak zwykle wyrwał się Kubiak. Dziwny stwór nic nie odpowiedział, tylko powoli zaczął ściągać kaptur, odsłaniając swoją prawdziwą twarz. Kiedy to zrobił musiałam zamknąć oczy, żeby nie zwymiotować. "To coś", bo niby jak to inaczej nazwać, było łyse, miało wielkie wyłupiaste oczy, wklęsły nos i cienką linię zamiast ust. Zrobiło kilka kroków w stronę Kurka, który szybciej niż światło stał już za Kubiakiem i cały się trząsł. 
- Jestem Zan- odezwał się wreszcie. 
- Zan? Tylko tyle? Serio?- z naszego tłumu wyłonił się Drzyzga, który stanął obok Kubiaka i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. 
- Nie przerywaj! 
Wrzasnął, a jego oczy zaczęły płonąc z gniewu.Wszyscy odruchowo zrobiliśmy krok w tył i przełykając głośno ślinę patrzyliśmy na niego. 
- Jestem bogiem kosmosu. Podobno jesteście Mistrzami Świata, prawda? 
- Jesteśmy- odpowiedział dumnie Wrona, a pozostali pokiwali głową. Tylko Kurek, który do tej pory zbliżył sie do Zana i powiedział donośnie. 

- Ja nie jestem.
- Nie?- Zan przechylił głowę na bok i wysunął kilka raz swój długi i obrzydliwy jęzor, zupełnie niczym jadowita żmija. 

- Nie, nie zostałem powołany- Bartek wzruszył ramionami, a nasz wróg uśmiechnął się podle. Zaraz potem przywołał do siebie... metalową skrzynkę. Tak, metalowe, kwadratowe coś wjechało do białego pokoju. Zaraz potem całkiem niespodziewanie z jego wnętrza wyłoniły się dwie długie ręce, które chwyciły mocno Kurka. 
- Ej co jest?-zawołał przestraszony, a robot ruszył w kierunku wyjścia. 
- Zostaw go blaszaku!- krzyknął Kubiak, który wyrwał sie na pomoc koledze. Nic jednak nie wskórał, bo przebiegły Zan odgrodził nas od Bartka przeźroczystą ścianą. 
- Po co te nerwy panie Kubiak?- kosmita zaczął sie przebiegle śmiać, a Michałowi puszczały już nerwy. 
- Co z nim zrobisz?- wycedził przez zęby zaciskając pieść. 
- To już zależy od was. Daje wam 2 dni na przejście mojego "toru przeszkód" przygotowanego specjalnie dla was. Wygrany zabiera Kurka i wybiera 5 osób, z którymi odejdzie. Pozostali... Coż.. 
Zamrugał oczami, a później przejechał swoim długim i bladym palcem pod swoją szyją, dając nam do zrozumienia, że nas zabije. Spojrzałam niepewnie na Andrzeja. Jego twarz była blada, z resztą podejrzewam, ze moja również. 
- Macie 10 minut, żeby się przygotować. Ktoś z mojej służby zaprowadzi was do pokoju z kombinezonami. Są tam wszyte lokalizatory, dlatego nie radzę próbować żadnych sztuczek. 
Rzeczywiście, zaraz po wyjściu Zana do pomieszczenia wparował taki sam robot, który porwał Bartka. Ruszyliśmy za nim do mini szatni, gdzie w szafkach były kombinezony, o których wspomniał Zan. Na każdym widniało nazwisko naszych Mistrzów, m.in. Wlazłego. To właśnie ja ją założyłam, choć może nie powinnam? Przecież ja nie jestem nawet siatkarką. Jestem zwykłą asystentką trenera. Dlaczego ten dziwak nie zabrał mnie tak jak Kurka? 
- Ciekawe co z Kurkiem..- zapytał Kłos wychodząc z małej przymierzalni i siadając na ławce obok mnie i Wrony. 
- Pewnie zamknął go w jakimś ciasnym pomieszczeniu i się nad nim znęca- skomentował krótko Wrona poprawiając włosy, które opadały mu na czoło. 
***
- Pamiętajcie, że każdy walczy o swoje życie.  Nie jesteście drużyną. To wyścig szczurów!- zawołał Zan, kiedy staliśmy przed ogromnymi, żelaznymi drzwiami. 
- Zawsze będziemy drużyną!- krzyknął Kubiak. 
- To się jeszcze okaże.. 
Kosmita znowu uśmiechnął się perfidnie. Wzięłam głęboki oddech i wtedy właśnie poczułam jak ktoś łapie mnie za ręke. Spojrzałam na Andrzeja i posłałam mu blady uśmiech. 
- Nie oddalaj się ode mnie- szepnął, a ja pokiwałam głową. 
Nie było już jednak czasu na dalsze rozmowy, bo drzwi otworzyły się i całą grupą weszliśmy do środka. Moje pierwsze odczucie po wejściu do środka? Jesteśmy w piekle. Widziałam, że nawet chłopaków obrzydził ten widok, bo na wszystkich twarzach pojawiał się grymas.. To było straszne...

wtorek, 29 marca 2016

#1.

A to dopiero początek.. 


Zwykły, letni dzień. Razem z  siatkarzami jak zwykle siedziałam na hali. Trening już dawno się skończył, ale nikt nie miał zamiaru iść do domu. Mieliśmy już taki zwyczaj. 
- Kłosie, co ty tak dzisiaj słabo grałeś?- zaśmiałam się szturchając złotowłosego siatkarza. 
- Bo złe mi piłki podawałaś.. ja lubię te żółto-niebieskie, a ty mi podawałaś niebiesko- żółte- Karol spojrzał na mnie robiąc minę jakby to było oczywiste. 
- Jak się człowiek starzeje i forma ucieka to się na biedną Lenkę zwala- W mojej obronie natychmiast stanął Wrona. Uśmiechnęłam się do niego i już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć gdy nagle... 
TRACH! 
Usłyszeliśmy jakiś huk. Spojrzeliśmy po sobie i wymieniliśmy się pytającymi spojrzeniami.
- Co to było?- zapytał Zati. 
- Zagłada! Zaraz wszyscy zginiemy!- krzyknął Kurek i zaczął biegać po hali wymachując rękami i krzycząc. Oczywiście sobie wtedy żartował, więc wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Ale już po chwili ponownie usłyszeliśmy znajomy huk, a zaraz po nim jakieś zgrzyty.
- Robi się trochę strasznie..- szepnął Drzyzga opierając głowę na ramieniu Buszka. 
- Nie popadajmy w paranoje..
 Andrzej już wstawał, żeby zacząć swoją przemowę, gdy stało się coś czego żadne z nas się nie spodziewało. W niewyjaśniony sposób sufit oderwał się od hali i ukazał nam się zdumiewający widok. Niebo było całe czarne, jak w jakimś horrorze. Zaraz potem zaczął padać deszcz i wiać mocny wiatr. Wszyscy w panice wybiegliśmy z hali. Co się stało? Jak to możliwe? Takie pytania zdawał sobie pewnie każdy z nas. 
- No Kuraś, miałeś racje. ZAGŁADA!- odezwał się Andrzej patrząc w niebo.
- Ludzie! Trąba powietrzna! Uciekamy!
Nie zdążyłam nawet zapamiętać kto to powiedział, bo na widok ogromnego wiru zbliżającego się ku nam zaczęłam biec przed siebie. Biegłam tak szybko, że nawet nie wiedziałam, że tak potrafię. Wyprzedziłam nawet kilku siatkarzy, ale na nic się to zdało. Ogromny wir wciągnął nas wszystkich do środka. 
***
Obudziłam się w ogromnym bólem głowy. Rozejrzałam się wokół, ale nie wiedziałam nic prócz zamazanego białego koloru. Dopiero po przetarciu oczu dostrzegłam, że znajduję się w jakimś ogromnym, białym pomieszczeniu. Na całe szczęście nie byłam sama. Obok mnie leżeli siatkarze. 
- Chłopaki! Chłopaki! Życie?- poderwałam się na równe nogi. Podbiegałam po kolei do każdego z nich i lekko nimi potrząsałam do momentu, aż otworzyli oczy. 
- Co się stało?- zapytał Karol siadając na zimnych płytkach i smarując tył swojej głowy.
- Hala..Niebo.. Wir..My..- wyjąkał Kurek zachłystając się przy tym powietrzem, a już po chwili biegał po całym pomieszczeniu i waląc dłońmi w ściany głośno krzyczał 
- OTWÓRZCIE NAS! POMOCY! MAM KLAUSTROFOBIE!
Jednak to co wydarzyło się później, całkiem nas przybiło..