Maybe have a heart?
Strażnicy Zana zaprowadzili nas do jakiegoś wiezienia. Nikt nie krył swoich łez. Wszyscy byliśmy oszołomieni tym co się stało. Usiedliśmy pod ścianą i wszyscy wpatrywaliśmy się w ścianę naprzeciw. Nikt nie miał siły walczyć. Wtedy przed nami pojawił się jakiś stary, zgarbiony mężczyzna.- Siatkarze..- powiedział zachrypniętym głosem, a my wszyscy na niego spojrzeliśmy. Wydawał mi się kimś znajomym. Miał uśmiech podobny do Ignaczaka, ale przecież to nie mógł być on.. - Naprawdę chcecie się poddać?
- Dalsza walka nie ma sensu.. Wszystkich nas wytłucze- mruknął Buszek rzucając przed siebie jakiś kamień.
- Nie wierze.. Michał, walczaku ty! Ty się poddajesz? Przeciez ja cię doskonale znam! Ty się nigdy nie poddajesz..
Krzyknął starszy mężczyzna. Misiek spuścił głowę i otarł łzę, która spływała mu po policzku. Nic jednak nie odpowiedział.
- No koledzy co z wami? Przypomnijcie sobie tamten mecz z Rosją.. Nie blokowaliśmy tak dobrze jak Rosjanie, nie mieliśmy tak silnego ataku jak Włosi... Ale mieliśmy serca- twarze zawodników zmieniły nagle wyraz.
- No panowie! Serca to my mamy!- krzyknął Kubiak, a pozostali pokiwali głowami.
- Walczymy!- krzyknęli wszyscy zbierając się w kółeczku. Kiedy się odwrócili mężczyzny już nie było..
- A...a właściwie to kto to był?- zapytał Andrzej patrząc na Kubiaka. Ten tylko uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami.
- Ktoś kogo bardzo dobrze znacie..
Nie było już czasu na rozmowy. Wszyscy zaczęliśmy się zastanawiać jak się stąd wydostać.
- Po pierwsze musimy pozbyć się tych nadajników, co są wszyte w nasze stroje.
- Pytanie tylko gdzie one są. To jest kosmos! Przecież takie coś jak Zan mogło to zrobić niczym ziarenko pisaku. Nigdy tego nie znajdziemy..- kiedy Zati powiedział ostatnie zdanie jego koledzy spojrzeli na niego morderczym wzrokiem.
- A ty co się tak drapiesz?- Kubiak zmarszczył brwi patrząc na Łomacza, który drapał się po szyi.
- A jak mam się nie drapać jak ta metka mnie swędzi.
- Od kiedy metka może swędzieć?- Buszek zmarszczył czoło patrząc na swojego kolegę z boiska.
- Nie mamy czas na takie głupoty. Dawaj to- Michał urwał metkę i rzucił ją na ziemie. Zaraz potem podniósł ją Andrzej i uważnie jej się przygadał.
- Nie wydaje wam się, że to coś świeci?- po jego pytaniu wszyscy zebraliśmy się wokół niego. Rzeczywiście, metka mrugała czerwonym światełkiem.
- To jest ten nadajnik!- krzyknął Kubiak.
Chwilę później wszystkie metki leżały już na środku sali.
- Rozwalmy je- mruknął Zati chcąc na nie nadepnąć.
- Zwariowałeś? Od razu nas rozstrzelają- zawołał Buszek popychając przyjaciela na ziemię.
- Mamy mało czasu, musimy wymyślić jak się stąd wydostać- powiedział stanowczo Możdżonek.
- Skąd wiesz, że mamy mało czasu?- zapytał Wrona.
- Na moje oko jest gdzieś godzina 3 w nocy, a Zan powiedział, że daje nam dwa dni. Na pewno nie będzie się z nami cackał i o świcie zabierze nas na kolejne zadanie.
- Ten umie godziny w ciemności rozróżnić. No patrzcie, patrzcie- powiedział drwiącym głosem Łomacz.
- Patrzcie do góry- Marcin pokazał na sufit, który okazał się ze szkła. Niebo powoli stawało się coraz jaśniejsze.
- No, no brawo Marcin- Buszek stanął obok znacznie większego siatkarza i chciał oprzeć łokieć na jego ramieniu. Gdy mu się to jednak nie udało poklepał tylko Możdzonka po plecach.
- Dobra panowie! Skupiamy się! Została godzina. Musimy wymyślić jak uwolnić Philippe, a potem jak sie stąd wydostać..- powiedział Kubiak chodząc wokół sali.
- Ja mam chyba pomysł, ale nie mogę obiecać, że nikt nie zginie..- powiedział Marcin, a wszystkie głowy zwróciły się w jego kierunku.
_______________________________________________________________________________
Mamy już 9 rozdział! Chciałam wszystkim podziękować za ponad 2000 wyświetleń! Nie spodziewałam się takiej liczby! Jesteście wspaniali :*
Jeżeli chodzi o następny rozdział to pojawi się on dopiero we środę, z racji tego, że od poniedziałku czekają mnie egzaminy :/ Chyba, że w ramach przerwy w nauce napiszę coś w sobotę, ale niczego nie obiecuję. Mam nadzieję, że jakoś wytrzymacie :) Trzymajcie za mnie w kciuki :* Pozdrawiam!