Dziś znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic bo nie chce patrzeć na świat, którego nie zdołam zmienić
Do
pomieszczenia wszedł dziwny stwór w kapturze. Jego postura była lekko
przygarbiona, a skóra miała dziwny, zielony odcień. Gdy go zobaczyłam
odruchowo złapałam za rękę najbliższego mi siatkarza- w tym przypadku
było to Andrzej. Wszyscy zebraliśmy się w jednym miejscu, tylko Kurek
pozostał tam gdzie był. Odwrócił się jedynie twarzą do dziwnej postaci.
- Kim jesteś?
Z
szeregu jak zwykle wyrwał się Kubiak. Dziwny stwór nic nie
odpowiedział, tylko powoli zaczął ściągać kaptur, odsłaniając swoją
prawdziwą twarz. Kiedy to zrobił musiałam zamknąć oczy, żeby nie
zwymiotować. "To coś", bo niby jak to inaczej nazwać, było łyse, miało
wielkie wyłupiaste oczy, wklęsły nos i cienką linię zamiast ust. Zrobiło
kilka kroków w stronę Kurka, który szybciej niż światło stał już za
Kubiakiem i cały się trząsł.
- Jestem Zan- odezwał się wreszcie.
-
Zan? Tylko tyle? Serio?- z naszego tłumu wyłonił się Drzyzga, który
stanął obok Kubiaka i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Nie przerywaj!
Wrzasnął,
a jego oczy zaczęły płonąc z gniewu.Wszyscy odruchowo zrobiliśmy krok w
tył i przełykając głośno ślinę patrzyliśmy na niego.
- Jestem bogiem kosmosu. Podobno jesteście Mistrzami Świata, prawda?
-
Jesteśmy- odpowiedział dumnie Wrona, a pozostali pokiwali głową. Tylko
Kurek, który do tej pory zbliżył sie do Zana i powiedział donośnie.
- Ja nie jestem.
- Nie?- Zan przechylił głowę na bok i wysunął kilka raz swój długi i obrzydliwy jęzor, zupełnie niczym jadowita żmija.
-
Nie, nie zostałem powołany- Bartek wzruszył ramionami, a nasz wróg
uśmiechnął się podle. Zaraz potem przywołał do siebie... metalową
skrzynkę. Tak, metalowe, kwadratowe coś wjechało do białego pokoju.
Zaraz potem całkiem niespodziewanie z jego wnętrza wyłoniły się dwie
długie ręce, które chwyciły mocno Kurka.
- Ej co jest?-zawołał przestraszony, a robot ruszył w kierunku wyjścia.
-
Zostaw go blaszaku!- krzyknął Kubiak, który wyrwał sie na pomoc
koledze. Nic jednak nie wskórał, bo przebiegły Zan odgrodził nas od
Bartka przeźroczystą ścianą.
- Po co te nerwy panie Kubiak?- kosmita zaczął sie przebiegle śmiać, a Michałowi puszczały już nerwy.
- Co z nim zrobisz?- wycedził przez zęby zaciskając pieść.
-
To już zależy od was. Daje wam 2 dni na przejście mojego "toru
przeszkód" przygotowanego specjalnie dla was. Wygrany zabiera Kurka i
wybiera 5 osób, z którymi odejdzie. Pozostali... Coż..
Zamrugał
oczami, a później przejechał swoim długim i bladym palcem pod swoją
szyją, dając nam do zrozumienia, że nas zabije. Spojrzałam niepewnie na
Andrzeja. Jego twarz była blada, z resztą podejrzewam, ze moja również.
-
Macie 10 minut, żeby się przygotować. Ktoś z mojej służby zaprowadzi
was do pokoju z kombinezonami. Są tam wszyte lokalizatory, dlatego nie
radzę próbować żadnych sztuczek.
Rzeczywiście,
zaraz po wyjściu Zana do pomieszczenia wparował taki sam robot, który
porwał Bartka. Ruszyliśmy za nim do mini szatni, gdzie w szafkach były
kombinezony, o których wspomniał Zan. Na każdym widniało nazwisko
naszych Mistrzów, m.in. Wlazłego. To właśnie ja ją założyłam, choć może
nie powinnam? Przecież ja nie jestem nawet siatkarką. Jestem zwykłą
asystentką trenera. Dlaczego ten dziwak nie zabrał mnie tak jak Kurka?
- Ciekawe co z Kurkiem..- zapytał Kłos wychodząc z małej przymierzalni i siadając na ławce obok mnie i Wrony.
-
Pewnie zamknął go w jakimś ciasnym pomieszczeniu i się nad nim znęca-
skomentował krótko Wrona poprawiając włosy, które opadały mu na czoło.
***
-
Pamiętajcie, że każdy walczy o swoje życie. Nie jesteście drużyną. To
wyścig szczurów!- zawołał Zan, kiedy staliśmy przed ogromnymi, żelaznymi
drzwiami.
- Zawsze będziemy drużyną!- krzyknął Kubiak.
- To się jeszcze okaże..
Kosmita
znowu uśmiechnął się perfidnie. Wzięłam głęboki oddech i wtedy właśnie
poczułam jak ktoś łapie mnie za ręke. Spojrzałam na Andrzeja i posłałam
mu blady uśmiech.
- Nie oddalaj się ode mnie- szepnął, a ja pokiwałam głową.
Nie
było już jednak czasu na dalsze rozmowy, bo drzwi otworzyły się i całą
grupą weszliśmy do środka. Moje pierwsze odczucie po wejściu do środka?
Jesteśmy w piekle. Widziałam, że nawet chłopaków obrzydził ten widok, bo
na wszystkich twarzach pojawiał się grymas.. To było straszne...
Do
pomieszczenia wszedł dziwny stwór w kapturze. Jego postura była lekko
przygarbiona, a skóra miała dziwny, zielony odcień. Gdy go zobaczyłam
odruchowo złapałam za rękę najbliższego mi siatkarza- w tym przypadku
było to Andrzej. Wszyscy zebraliśmy się w jednym miejscu, tylko Kurek
pozostał tam gdzie był. Odwrócił się jedynie twarzą do dziwnej postaci.
- Kim jesteś?
Z
szeregu jak zwykle wyrwał się Kubiak. Dziwny stwór nic nie
odpowiedział, tylko powoli zaczął ściągać kaptur, odsłaniając swoją
prawdziwą twarz. Kiedy to zrobił musiałam zamknąć oczy, żeby nie
zwymiotować. "To coś", bo niby jak to inaczej nazwać, było łyse, miało
wielkie wyłupiaste oczy, wklęsły nos i cienką linię zamiast ust. Zrobiło
kilka kroków w stronę Kurka, który szybciej niż światło stał już za
Kubiakiem i cały się trząsł.
- Jestem Zan- odezwał się wreszcie.
-
Zan? Tylko tyle? Serio?- z naszego tłumu wyłonił się Drzyzga, który
stanął obok Kubiaka i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Nie przerywaj!
Wrzasnął,
a jego oczy zaczęły płonąc z gniewu.Wszyscy odruchowo zrobiliśmy krok w
tył i przełykając głośno ślinę patrzyliśmy na niego.
- Jestem bogiem kosmosu. Podobno jesteście Mistrzami Świata, prawda?
-
Jesteśmy- odpowiedział dumnie Wrona, a pozostali pokiwali głową. Tylko
Kurek, który do tej pory zbliżył sie do Zana i powiedział donośnie.
- Ja nie jestem.
- Nie?- Zan przechylił głowę na bok i wysunął kilka raz swój długi i obrzydliwy jęzor, zupełnie niczym jadowita żmija.
-
Nie, nie zostałem powołany- Bartek wzruszył ramionami, a nasz wróg
uśmiechnął się podle. Zaraz potem przywołał do siebie... metalową
skrzynkę. Tak, metalowe, kwadratowe coś wjechało do białego pokoju.
Zaraz potem całkiem niespodziewanie z jego wnętrza wyłoniły się dwie
długie ręce, które chwyciły mocno Kurka.
- Ej co jest?-zawołał przestraszony, a robot ruszył w kierunku wyjścia.
-
Zostaw go blaszaku!- krzyknął Kubiak, który wyrwał sie na pomoc
koledze. Nic jednak nie wskórał, bo przebiegły Zan odgrodził nas od
Bartka przeźroczystą ścianą.
- Po co te nerwy panie Kubiak?- kosmita zaczął sie przebiegle śmiać, a Michałowi puszczały już nerwy.
- Co z nim zrobisz?- wycedził przez zęby zaciskając pieść.
-
To już zależy od was. Daje wam 2 dni na przejście mojego "toru
przeszkód" przygotowanego specjalnie dla was. Wygrany zabiera Kurka i
wybiera 5 osób, z którymi odejdzie. Pozostali... Coż..
Zamrugał
oczami, a później przejechał swoim długim i bladym palcem pod swoją
szyją, dając nam do zrozumienia, że nas zabije. Spojrzałam niepewnie na
Andrzeja. Jego twarz była blada, z resztą podejrzewam, ze moja również.
-
Macie 10 minut, żeby się przygotować. Ktoś z mojej służby zaprowadzi
was do pokoju z kombinezonami. Są tam wszyte lokalizatory, dlatego nie
radzę próbować żadnych sztuczek.
Rzeczywiście,
zaraz po wyjściu Zana do pomieszczenia wparował taki sam robot, który
porwał Bartka. Ruszyliśmy za nim do mini szatni, gdzie w szafkach były
kombinezony, o których wspomniał Zan. Na każdym widniało nazwisko
naszych Mistrzów, m.in. Wlazłego. To właśnie ja ją założyłam, choć może
nie powinnam? Przecież ja nie jestem nawet siatkarką. Jestem zwykłą
asystentką trenera. Dlaczego ten dziwak nie zabrał mnie tak jak Kurka?
- Ciekawe co z Kurkiem..- zapytał Kłos wychodząc z małej przymierzalni i siadając na ławce obok mnie i Wrony.
-
Pewnie zamknął go w jakimś ciasnym pomieszczeniu i się nad nim znęca-
skomentował krótko Wrona poprawiając włosy, które opadały mu na czoło.
***
-
Pamiętajcie, że każdy walczy o swoje życie. Nie jesteście drużyną. To
wyścig szczurów!- zawołał Zan, kiedy staliśmy przed ogromnymi, żelaznymi
drzwiami.
- Zawsze będziemy drużyną!- krzyknął Kubiak.
- To się jeszcze okaże..
Kosmita
znowu uśmiechnął się perfidnie. Wzięłam głęboki oddech i wtedy właśnie
poczułam jak ktoś łapie mnie za ręke. Spojrzałam na Andrzeja i posłałam
mu blady uśmiech.
- Nie oddalaj się ode mnie- szepnął, a ja pokiwałam głową.
Nie
było już jednak czasu na dalsze rozmowy, bo drzwi otworzyły się i całą
grupą weszliśmy do środka. Moje pierwsze odczucie po wejściu do środka?
Jesteśmy w piekle. Widziałam, że nawet chłopaków obrzydził ten widok, bo
na wszystkich twarzach pojawiał się grymas.. To było straszne...